czwartek, 28 marca 2013

Liz&Dick

 
źródło google images
LIZ&DICK

Widząc ten tytuł w programie telewizyjnym byłam przekonana, że mam do czynienia z kolejną głupawą komedyjką gdzie pośmieję się w jednym, góra dwóch momentach.
Jakież było moje gdy film okazał się zapisem burzliwego romansu Elizabeth Taylor i Richarda Burtona.

O filmie czytałam kilka miesięcy temu przy okazji kompromitujących zdjęć pijanej Linday Lohan, która wciela się w główną rolę.

Wtedy pomyślałam, że źle obsadzono główną rolę, kompletnie nie widziałam Lindsay we wcieleniu retro.
Teraz wiem, że nie mogłam palnąć nic bardziej głupiego.
Lohan poradziła sobie rewelacyjnie, zapomniałam że to ona gra Elizabeth,po seansie stwierdziłam nawet że jest z niej niezła aktorka.

Film podbił moje serce już samą czołówką, czarno białymi fotografiami, nastrojową muzyką.

Dalej było już tylko lepiej.

Pogrążyłam się w wystrojach wnętrz,bajecznych widokach, i prawdziwym dolce vita.
Poczułam splendor starego hollywood - błysk fleszy, pierwszych paparazzi,oscarowe gale,i pomyślałam, że mogłabym żyć takim życiem gdzie pija się szampana na śniadanie a biżuterię kupuje głównie u cartiera.

Także postać Elizabeth przypadła mi do gustu.
Może to dziwne ale kocham królowe dramy, im bohaterka bardziej tragiczna i pokręcona tym mocniej przeżywam jej losy.

źródło google images


W filmie przedstawiono Taylor jako piękną i wiecznie nieszczęśliwą z miłości kobietę, nie stroni ona od alkoholu, prochów czy romansów.
W wieku 27 lat ma 4 już męża,którego i tak zdradza z tytułowym bohaterem.
Mimo wizerunku femme fatale jest zagubiona i krucha,w momencie gdy zainteresowanie innych nie jest skupione na niej, desperacko walczy o bycie w centrum uwagi atakiem szału bądź przedawkowaniem.
Potrafi kochać tak samo mocno jak nienawidzić, choć wygląda niewinnie ma pazurki którymi może zadać głębokie rany.
Kobieta z cechami dziecka, rozkapryszona dziewczynka która jest niecierpliwa, nie znosi sprzeciwu i wymaga spełnienia każdej jej zachcianki.

Główna bohaterka może zachwycić nie tylko skomplikowaną osobowością ale także wspaniałymi stylizacjami i makijażami charakterystycznymi dla lat 60' i 70'.

Nie wspominałam wam jeszcze o mojej miłości do retro filmów, gwiazd oraz przedmiotów.
Nie raz myślałam, że urodziłam się w złych czasach i w złym miejscu.
Marzyłam o rozkloszowanych spódnicach, pięknym koku, kocim spojrzeniu i potańcówkach do bit bitu czy rock'and'rolla.

Liz and Dick” sprawił, że przeniosłam się do czasów które znam z filmów z moim ukochanym Rickiem Hudsonem.

Polecam obejrzeć i wyrobić sobie zdanie. Film może nie jest oskarowym dziełem, jednak ogląda się go z przyjemnością chłonąc scenografię i całą otoczkę.

źródło google images


wtorek, 26 marca 2013

...Jemu na Tobie nie zależy...


źródło: loveit.pl


Każda z Nas ma przyjaciółkę,która chociaż raz miała kłopoty z facetem.
Ja w sprawach sercowych doradzałam chyba z milion razy.

Niezależnie od tego, ile się produkowałam nie uzyskałam upragnionego efektu i tylko strzępiłam sobie język na próżno.
Dopiero po fakcie słyszałam-"Mogłam się Ciebie posłuchać :( "

Wyznaję jedną, niezawodną zasadę - Jeżeli naprawdę podobasz się facetowi on zrobi wszystko by być z Tobą!!!

1. Jeżeli on nie odzywa się kilka godzin i napisze sms'a to nie odpisuj mu w ciągu 30 sekund!
Potrzymaj go dłużej w niepewności i pokaż,że masz swoje życie oraz zajęcia a nie wegetujesz od wiadomości do wiadomości.Chyba nie chcesz wyjść na desperatkę?

2. Nie udawaj kogoś kim nie jesteś. 
Jeżeli na co dzień śmigasz w trampkach i w naturalnym makijażu na spotkania z nim nie nakładaj 2 ton tapety i niebotycznych szpil w których nie umiesz chodzić. Efekt może być odwrotny od zamierzonego.On polubił Cię taką jaką poznał.

3. Nie nakazuj Twoim znajomym na pierwszym spotkaniu z Nim cenzurować myśli i odpowiedzi,omijać anegdot z Twoim udziałem.
Przez to atmosfera będzie sztywna, przyjaciele mogą  poczuć, że ich się wstydzisz.
Poza tym facet musi przyjąć Cię z dobrodziejstwem inwentarza, Oni byli pierwsi, znają Cię lepiej, nie akceptując ich On nie akceptuje części Ciebie.

4. Nie ma wytłumaczeń w stylu "Nie chcę się na razie wiązać, zostałem zraniony w poprzednim związku, rany są świeże","Jesteś cudowną dziewczyną,ale ja nie jestem gotowy,wina jest we mnie","Muszę się uczyć","Mam pracę/Urodziny Siostry/Mecz Siatkówki".
Jeżeli mu się spodobałaś on będzie szukał kontaktu z Tobą.Będzie pisał, będzie dzwonił, będzie spychał obowiązki na dalszy plan, będzie chciał się spotkać chociażby na święcie lasu.Będzie o Tobie myślał i szukał kontaktu fizycznego gdy będziecie się widzieć.
Będzie odzywał się pierwszy, choćbyś milczała cały dzień.
Będzie zachowywał się tak jak Ty w stosunku do Niego.
Będzie chciał być z Tobą jak najczęściej co naturalnie przerodzi się w związek.

Czy nie wydaje się to proste???
Jeżeli pojawiają się komplikacje to najwyraźniej On nie jest zainteresowany Tobą tak bardzo jak Ty Nim!
Wtedy najlepiej odpuścić, bo żal cennej młodości na typa który bawi się Tobą i Twoimi uczuciami.
Związki są dla zdecydowanych ludzi, którzy wiedzą czego chcą od partnera.
Wiecznych Piotrusiów Panów zapraszam do Nibylandii.
Wybij sobie z głowy statusy na fejsie "To skomplikowane", nic nie jest skomplikowane jeżeli obie osoby chcą tego samego wystarczająco mocno.

Jesteś dla siebie najważniejsza, więc szanuj siebie i nie pozwól by Twoja samoocena spadła przez jakiegoś egoistę.

GIRL POWER!

Wasza CoCo

środa, 20 marca 2013

50 twarzy ciekawości

www.telegraph.co.uk

Śledząc prasę i internet co jakiś czas można natchnąć się na coraz to nowsze hity i fenomeny.
Najpierw Polki stwierdziły, że jedyną słuszną metodą ćwiczenia jest program Ewy Chodakowskiej(wiem co mówię,mam koleżanki które ćwiczą codziennie "skalpel" czy też "killer" wraz ze swoim mężczyzną).

Następnie odkryły trylogię E.L.James.Okładki granatowego bestselleru były wszędzie opanowały środki komunikacji miejskiej, biblioteki, kolejki na poczcie, półki z harlequinami moich ciotek.
Recenzenci pastwili się w prasie nad każdą częścią, płeć piękna na forach rozpływała się z zachwytu.
Ponieważ lubię wyrobić sobie zdanie sama, postanowiłam sięgnąć po wesołą twórczość Pani James.
Skorzystałam z jednej z wielu promocji, które namnożyły się po przesyceniu lekturą po kilku miesiącach od wydania ostatniej części trylogii.

Trylogia "50 twarzy Greya" okazała się lekturą jakiej się spodziewałam.
Prostą, niewymagającą zaangażowania, dobrą do czytania gdy stoi się w korkach.
Na początku pierwszej części stwierdziłam, że jest dość sympatycznym harlekinem,w którym marzenie kobiet o przystojnym,bogatym i skomplikowanym mężczyźnie zostaje zrealizowane.
Oczywiście już na samym początku zirytował mnie model głównej bohaterki,autorka poszła po najmniejszej linii oporu wybierając na kochankę Christiana Greya zahukaną,niezdarną i wiecznie niedożywioną Anastasię Steel.
Czytając opisy oczami wyobraźni widziałam kolejną Bellę ze "Zmierzchu".
Czar pierwszej części prysł przy kolejnej z wielu scen erotycznych.
Nie wywołały we mnie dreszczu podniecenia,na początku się chichrałam później zaczęły mnie nudzić i kartkowałam je by móc przeskoczyć do "akcji".

Drugą część zaczęłam od razu po pierwszej.Mimo przeciętności lektury,byłam ciekawa jak potoczą się dalsze losy lubiącej ostre zabawy pary :P
I tak rozpoczęła się droga przez mękę. Akcja była strasznie naciągana,nudne momenty się dłużyły,ciekawe były prowadzone bardzo szybko jakby autorka gdzieś się spieszyła.
Nie lubię przerywać serii które zacznę więc trwałam dalej przy Szarym.
Główny bohater z ciekawego przystojniaka,z każdym rozdziałem zmieniał się w mych oczach w despotę który ma problemy z psychiką i huśtawką nastrojów.
Z jednej strony bajkowa sielanka,szampan i ostrygi, z drugiej drama o każdy najdrobniejszy szczegół,od wyboru za krótkiej sukienki do pracy aż po mnogie ataki na  biedną Anastasię przez psychopatycznych wielbicieli/wrogów Greya.
Przerzucając ostatnie kartki poczułam ulgę.

Po trzecią część nie sięgnęłam zbyt chętnie.Musiałam zrobić sobie przerwę od całego sado-maso piekiełka i poczytać coś ambitniejszego :)
Aż któregoś dnia,przeglądając tablet zauważyłam zalegający ebook.
Skończyłam inne książki więc pomyślałam sobie "Czemu nie?".
Na szczęście nie poczułam się tak rozczarowana jak przy części drugiej.
Akcja nabrała trochę tempa,niestety znowu pojawił się problem zamiatania ciekawych momentów z życia bohaterów pod dywan i rozwlekania w czasie momentów mniej ciekawych.
Widocznie taki był zamysł pisarki.
Zakończenie było przewidywalne, jednak zostałam zaskoczona sceną retrospekcji opisanej z poziomu Christiana.
Spodobało mi się,że koniec nawiązał do samego początku i przedstawił scenę poznania z innego punktu widzenia.

Podsumowując, nie czuję że przeczytanie trylogii było zmarnowaniem czasu, miałam okazję poznać literaturę erotyczną( i stwierdzić co prawda,że nie jest ona dla mnie) po którą bez boomu na "50 Shades of Grey" bym nie sięgnęła.

Zastanawia mnie popularność Greya.
Jest mnóstwo książek o miłości, bogatych książętach zmieniających szarą myszkę w Kopciuszka.Czy sceny seksu(słabe moim zdaniem) są tak istotne dla polskich czytelniczek?Czy dzięki nim mogą przeżywać w głowie to na co są zbyt wstydliwe w sypialni?

Czy miałyście styczność z omawianą przeze mnie książką?Uległyście czarowi Christiana?Macie zamiar sięgnąć po inne tytuły z tego nurtu?

piątek, 1 marca 2013

Czy następny Papież będzie murzynem?

źródło google images
Abdykacja Benedykta była dla mnie szokiem.
Do tej pory uważałam, że Papieżem się jest a nie sprawuje się tą rolę na zasadzie urzędu.
Wierzę w Boga ale od jakiegoś czasu w Kościół już nie.
Historia pokazała,że jeżeli księża chcą to mogą zmienić wszystko podczas soborów.
Kiedyś ludzie spowiadali się we własnym sumieniu,dopiero wprowadzano spowiedź uszną gdy okazało się,że księżom to się opłaca,gdyż słuchanie grzeszków wpływowych osób dawało im władzę.
Wszyscy jesteśmy śmiertelnikami,więc dlaczego mnie ma oceniać taka sama owieczka boża,która ideałem nie jest?
Kilka lat temu Kościół ustalił, że w wigilię można spożywać mięso,ja i tak z tego odpustu nie skorzystam,bo dla mnie postna wigilia to tradycja, którą chcę kultywować już zawsze.
Co chwila wybuchają skandale,głos zabierają kolejne ofiary molestowane przez księży.
Do tego ostatnia opinia na temat in vitro była ciosem poniżej pasa,jak osoba duchowna może mówić takim językiem nienawiści?
Kościół zabrania antykoncepcji,aborcji. Zabrania również in vitro.
Lepiej żeby matki pokroju Katarzyny Waśniewskiej rodziły dzieci których nie chcą i zabijały je po porodzie,kiedy dzieci czują więcej,a kobiety które chciałaby mieć dzieci a nie mogą były nieszczęśliwe bądź potępiane gdy zastosują wyżej wymienioną metodę.
Ludzie masowo odchodzą od Kościoła,instancja ta traci autorytet.
Jak go odzyskać?
Najłatwiej postraszyć katolików.
Wszyscy znamy przepowiednię Malachiasza,która głosi że ostatnim papieżem będzie Piotr Rzymianin.
Benedykt XVI według Malachiaszowej listy jest przed nadejściem tego,który dopuści do upadku Rzymu.
Interpretacja głosi,że będzie on Włochem bądź reprezentantem innej rasy.
Skąd więc utarło się,że apokaliptycznym papieżem ma być murzyn a nie np latynos czy azjata?
Czy mamy się czego bać?
Pojawiło się wiele teorii zbliżającego się końca świata, od pioruna uderzającego w bazylikę po ogłoszeniu abdykacji aż do kuriozalnego przekonania o złowrogości wysokości, na której tupolew ściął brzozę na lotnisku Siewierny ( szatańskie 666 cm).
Sądze,że o terminie końca świata wie jedynie nasz Stwórca a nowy papież na przekór wszystkim będzie rasy negroidalnej by dać ludziom powód do przemyśleń i refleksji nad swoją wiarą.
A co wy o tym sądzicie?

HAMMER TIME!

EDIT.
Wybrano Papieża!
Nie jest Włochem ani murzynem,pochodzi z Argentyny i sprawia wrażenie bardzo sympatycznego.
Możemy spać spokojnie,Ziemia po raz kolejny uniknęła Apokalipsy.