LIZ&DICK
Widząc
ten tytuł w programie telewizyjnym byłam przekonana, że mam
do czynienia z kolejną głupawą komedyjką gdzie pośmieję się w
jednym, góra dwóch momentach.
Jakież
było moje gdy film okazał się zapisem burzliwego romansu Elizabeth
Taylor i Richarda Burtona.
O
filmie czytałam kilka miesięcy temu przy okazji kompromitujących
zdjęć pijanej Linday Lohan, która wciela się w główną rolę.
Wtedy
pomyślałam, że źle obsadzono główną rolę, kompletnie nie
widziałam Lindsay we wcieleniu retro.
Teraz
wiem, że nie mogłam palnąć nic bardziej głupiego.
Lohan
poradziła sobie rewelacyjnie, zapomniałam że to ona gra
Elizabeth,po seansie stwierdziłam nawet że jest z niej niezła
aktorka.
Film
podbił moje serce już samą czołówką, czarno białymi
fotografiami, nastrojową muzyką.
Dalej było już tylko lepiej.
Pogrążyłam
się w wystrojach wnętrz,bajecznych widokach, i prawdziwym dolce
vita.
Poczułam
splendor starego hollywood - błysk fleszy, pierwszych
paparazzi,oscarowe gale,i pomyślałam, że mogłabym żyć takim
życiem gdzie pija się szampana na śniadanie a biżuterię kupuje
głównie u cartiera.
Także
postać Elizabeth przypadła mi do gustu.
Może
to dziwne ale kocham królowe dramy, im bohaterka bardziej tragiczna
i pokręcona tym mocniej przeżywam jej losy.
![]() |
źródło google images |
W
filmie przedstawiono Taylor jako piękną i wiecznie nieszczęśliwą
z miłości kobietę, nie stroni ona od alkoholu, prochów czy
romansów.
W
wieku 27 lat ma 4 już męża,którego i tak zdradza z tytułowym
bohaterem.
Mimo
wizerunku femme fatale jest zagubiona i krucha,w momencie gdy
zainteresowanie innych nie jest skupione na niej, desperacko walczy o
bycie w centrum uwagi atakiem szału bądź przedawkowaniem.
Potrafi
kochać tak samo mocno jak nienawidzić, choć wygląda niewinnie ma
pazurki którymi może zadać głębokie rany.
Kobieta
z cechami dziecka, rozkapryszona dziewczynka która jest
niecierpliwa, nie znosi sprzeciwu i wymaga spełnienia każdej jej
zachcianki.
Główna
bohaterka może zachwycić nie tylko skomplikowaną osobowością ale
także wspaniałymi stylizacjami i makijażami charakterystycznymi
dla lat 60' i 70'.
Nie
wspominałam wam jeszcze o mojej miłości do retro filmów, gwiazd
oraz przedmiotów.
Nie
raz myślałam, że urodziłam się w złych czasach i w złym
miejscu.
Marzyłam
o rozkloszowanych spódnicach, pięknym koku, kocim spojrzeniu i
potańcówkach do bit bitu czy rock'and'rolla.
„Liz
and Dick” sprawił, że przeniosłam się do czasów które znam z
filmów z moim ukochanym Rickiem Hudsonem.
Polecam
obejrzeć i wyrobić sobie zdanie. Film może nie jest oskarowym
dziełem, jednak ogląda się go z przyjemnością chłonąc
scenografię i całą otoczkę.
![]() |
źródło google images |
noo, dobrze ją ucharakteryzowali:) coraz bardziej interesują mnie klimaty retro:)
OdpowiedzUsuńA jednak gwiazdy nie tylko są dobre w robieniu skandali, ale też i potrafią dobrze zagrać:)
OdpowiedzUsuńNie slyszalam:)
OdpowiedzUsuńchętnie obejrzę, ale kiedy i gdzie to jeszcze pokażą?
OdpowiedzUsuńJa oglądałam na canal+ bądź hbo...
OdpowiedzUsuńFilm powinien być na kinomaniak.tv,tam jest wszystko :P