środa, 20 marca 2013

50 twarzy ciekawości

www.telegraph.co.uk

Śledząc prasę i internet co jakiś czas można natchnąć się na coraz to nowsze hity i fenomeny.
Najpierw Polki stwierdziły, że jedyną słuszną metodą ćwiczenia jest program Ewy Chodakowskiej(wiem co mówię,mam koleżanki które ćwiczą codziennie "skalpel" czy też "killer" wraz ze swoim mężczyzną).

Następnie odkryły trylogię E.L.James.Okładki granatowego bestselleru były wszędzie opanowały środki komunikacji miejskiej, biblioteki, kolejki na poczcie, półki z harlequinami moich ciotek.
Recenzenci pastwili się w prasie nad każdą częścią, płeć piękna na forach rozpływała się z zachwytu.
Ponieważ lubię wyrobić sobie zdanie sama, postanowiłam sięgnąć po wesołą twórczość Pani James.
Skorzystałam z jednej z wielu promocji, które namnożyły się po przesyceniu lekturą po kilku miesiącach od wydania ostatniej części trylogii.

Trylogia "50 twarzy Greya" okazała się lekturą jakiej się spodziewałam.
Prostą, niewymagającą zaangażowania, dobrą do czytania gdy stoi się w korkach.
Na początku pierwszej części stwierdziłam, że jest dość sympatycznym harlekinem,w którym marzenie kobiet o przystojnym,bogatym i skomplikowanym mężczyźnie zostaje zrealizowane.
Oczywiście już na samym początku zirytował mnie model głównej bohaterki,autorka poszła po najmniejszej linii oporu wybierając na kochankę Christiana Greya zahukaną,niezdarną i wiecznie niedożywioną Anastasię Steel.
Czytając opisy oczami wyobraźni widziałam kolejną Bellę ze "Zmierzchu".
Czar pierwszej części prysł przy kolejnej z wielu scen erotycznych.
Nie wywołały we mnie dreszczu podniecenia,na początku się chichrałam później zaczęły mnie nudzić i kartkowałam je by móc przeskoczyć do "akcji".

Drugą część zaczęłam od razu po pierwszej.Mimo przeciętności lektury,byłam ciekawa jak potoczą się dalsze losy lubiącej ostre zabawy pary :P
I tak rozpoczęła się droga przez mękę. Akcja była strasznie naciągana,nudne momenty się dłużyły,ciekawe były prowadzone bardzo szybko jakby autorka gdzieś się spieszyła.
Nie lubię przerywać serii które zacznę więc trwałam dalej przy Szarym.
Główny bohater z ciekawego przystojniaka,z każdym rozdziałem zmieniał się w mych oczach w despotę który ma problemy z psychiką i huśtawką nastrojów.
Z jednej strony bajkowa sielanka,szampan i ostrygi, z drugiej drama o każdy najdrobniejszy szczegół,od wyboru za krótkiej sukienki do pracy aż po mnogie ataki na  biedną Anastasię przez psychopatycznych wielbicieli/wrogów Greya.
Przerzucając ostatnie kartki poczułam ulgę.

Po trzecią część nie sięgnęłam zbyt chętnie.Musiałam zrobić sobie przerwę od całego sado-maso piekiełka i poczytać coś ambitniejszego :)
Aż któregoś dnia,przeglądając tablet zauważyłam zalegający ebook.
Skończyłam inne książki więc pomyślałam sobie "Czemu nie?".
Na szczęście nie poczułam się tak rozczarowana jak przy części drugiej.
Akcja nabrała trochę tempa,niestety znowu pojawił się problem zamiatania ciekawych momentów z życia bohaterów pod dywan i rozwlekania w czasie momentów mniej ciekawych.
Widocznie taki był zamysł pisarki.
Zakończenie było przewidywalne, jednak zostałam zaskoczona sceną retrospekcji opisanej z poziomu Christiana.
Spodobało mi się,że koniec nawiązał do samego początku i przedstawił scenę poznania z innego punktu widzenia.

Podsumowując, nie czuję że przeczytanie trylogii było zmarnowaniem czasu, miałam okazję poznać literaturę erotyczną( i stwierdzić co prawda,że nie jest ona dla mnie) po którą bez boomu na "50 Shades of Grey" bym nie sięgnęła.

Zastanawia mnie popularność Greya.
Jest mnóstwo książek o miłości, bogatych książętach zmieniających szarą myszkę w Kopciuszka.Czy sceny seksu(słabe moim zdaniem) są tak istotne dla polskich czytelniczek?Czy dzięki nim mogą przeżywać w głowie to na co są zbyt wstydliwe w sypialni?

Czy miałyście styczność z omawianą przeze mnie książką?Uległyście czarowi Christiana?Macie zamiar sięgnąć po inne tytuły z tego nurtu?

5 komentarzy:

  1. mie czytałam, natomiast moje koleżanki są oczarowane. Im większy ich zachwyt widzę tym mniej mnie kusi, aby po tą książkę sięgnąć :) może kiedyś jak skończę serie które aktualnie mam w planach i w trakcie których jestem.... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest przeciez Bella ze zmierzchu xD Ja się takiej książki nie spodziewałam właśnie. Miało byc sado-maso, nie było, mialo byc porno, nie bylo, on mial byc szurniety, nie byl. Jezeli ktos czyta tylko ksiazki kucharskie to faktycznie to moze wygladac na cos ostrego, ale ja bylam az zaskoczona jak bardzo to jest przeslodzone i lagodne.
    Czytalam w zyciu niejedno fanfiction i gimnazjalistki pisza ostrzej. Ale przez to, ze ludzie zaczeli publikowac fanfice jako ksiazki nagle jest plaga marysuelizmu i greyizmu w ksiegarniach. Uwazam to za negatywne zjawisko.

    OdpowiedzUsuń
  3. dziś odkryłam Twojego bloga, i piszę do Ciebie po prostu pod ostatnio dodanym postem, a więc: baaardzo podoba mi się Twój blog, szata graficzna taka jaką lubię najbardziej: jasno, przejrzyście, czytelnie, dobry dobór zdjęć itd. Podoba mi się Twój też sposób pisania: własne spostrzeżenia, plus coś kulturalnego :) naprawdę dobra robota! Czuję, że u Ciebie mogłabym się inspirować. Jedna rzecz mi się jak na razie nie podoba: jest to częstotliwość Twoich wpisów :( I to nie jest tak, że niedawno założyłaś bloga i się dopiero rozkręcasz, bo masz już go prawie rok..:/ Wiem, że ten blog to może dla Ciebie tylko coś w stylu pamiętnika, ale jednak masz swoich czytelników, zwracasz się do nich...dlatego myślę że warto częściej pisać :)Chciałabym Ciebie dodać do obserwowanych blogów, ale jeszcze nie teraz chyba, (wiem, że u Ciebie to nic nie zmieni że akurat JA nie będę Cię czytać:P, ale mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi:)) bo listę blogów mam już sporą, a tam prawie codziennie coś się dzieje, a wchodzić na bloga gdzie na posta trzeba czekać parenaście dni to nie dla mnie chyba... łatwo zapominam.. ale tu wrócę na pewno, zobaczyć z ciekawości jak o niego dbasz :P piszę tak bo strasznie mi żal tak fajnie zapowiadających się blogów:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Anonimko -
    Twój wpis podziałał na mnie motywująco.
    Częstotliwość wpisów zwiększy się.

    rockisnext - masz rację,dokopałam się do informacji,że "50 twarzy..." powstało na podstawie alternatywnych losów Belli i Edwarda

    realnie - na początku też nie miałam zamiaru sięgać po tę trylogię,chęć dopadła mnie dopiero po tym całym boomie na to wydawnictwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. cieszę się że zadziałał motywująco :)

    OdpowiedzUsuń